David Balda – o dyrektorze, któremu nie wyszło


Kadencja Davida Baldy w Śląsku Wrocław to ciągła degrengolada – a satysfakcja miała być gwarantowana

4 października 2024 David Balda – o dyrektorze, któremu nie wyszło
Mateusz Porzucek / PressFocus

Zimą tego roku dyrektor sportowy Śląska Wrocław David Balda udzielił TVP Sport wywiadu. Jego słowa odbiły się w mediach dosyć szerokim echem, ale wydaje się, że czeski działacz taki efekt chciał właśnie osiągnąć. Balda powiedział bowiem wówczas, że jest najmądrzejszym dyrektorem sportowym, ponieważ to jego drużyna jest na 1. miejscu w tabeli. W jego przypadku idealne potwierdzenie znalazła jednak ostatecznie jedna z mądrości Salomona. Pycha kroczy przed upadkiem i David Balda jest tego idealnym przykładem.


Udostępnij na Udostępnij na

Od udzielenia tamtego wywiadu, w którym stwierdził, że spośród wszystkich mądrych głów ekstraklasowych dyrektorów sportowych to właśnie Balda jest najmądrzejszy, działania Czecha to nieustanna degrengolada. Przerywana była tylko kilkoma lepszymi momentami, ale to w zasadzie krople szczęścia w oceanie niepowodzeń działacza Śląska Wrocław. Patrząc na sytuację po 10. kolejce PKO BP Ekstraklasy, można rzec, że David Balda jest w tym momencie najmniej mądrym dyrektorem sportowym. Śląsk Wrocław jest bowiem w ligowej tabeli na dnie, mając kilka punktów straty do swoich konkurentów.

Teoretycznie ma jeszcze do rozegrania dwa zaległe mecze, w tym jeden z przedostatnią Stalą Mielec, ale nawet wygrane w tych spotkaniach nie powinny nadto zmienić postrzegania pracy Davida Baldy. Mit zaległych spotkań został już w polskiej piłce dawno obalony. Zaległy mecz wcale nie oznacza zwycięstwa, a przypisywanie sobie za niego trzech punktów jest bardzo złudne. W związku z tym niewielu wierzy, że rozgrywając mecze ze Stalą oraz Radomiakiem, „Wojskowi” nagle diametralnie odmienią swoją grę, nagłej poprawie ulegną wyniki, a Śląsk Wrocław zacznie regularnie punktować. Perspektywy na lepsze jutro są we Wrocławiu naprawdę niewielkie.

Czy mogło być lepiej?

Pracę Davida Baldy można w tej chwili oceniać jednoznacznie źle. Mimo 2. miejsca na zakończenie poprzedniego sezonu działania czeskiego dyrektora sportowego wykonane w czasie okienka transferowego są karygodne. W kilka miesięcy z klubem pożegnało się trzech najlepszych ofensywnych zawodników zespołu, a zastępców nie udało się Baldzie sprowadzić. Odejście Nahuela można uznać za spore zaskoczenie, ponieważ jeszcze niedawno Śląsk przedłużał z Hiszpanem kontrakt. Jednocześnie Erik Exposito sposobił się do opuszczenia Wrocławia od kilku lat, więc brak w miarę równorzędnego zastępcy dla najlepszego zawodnika zespołu to gigantyczne zaniedbanie pionu sportowego.

Godnym zastępcą hiszpańskiego snajpera nie może być przecież Sebastian Musiolik, który w trakcie trwania całej kariery w ekstraklasie strzelił mniej bramek od Exposito. Junior Eyamba wygląda na tle ekstraklasy jak kompletny amator. I taka postawa Szwajcara nie może w sumie dziwić, ponieważ David Balda sprowadzał potencjalnego następcę gwiazdy z juniorskich zespołów szwajcarskiego Young Boys Berno. Zważając na to, że Eyamba ma już 23 lata, nie można było uważać snajpera za wielki talent. Nadzieje można żywić wobec Jakuba Świerczoka, który w starciu z Motorem Lublin pokazał, że potrafi strzelać bramki mimo niewielu okazji. Forma Polaka może być jednak nierówna, ponieważ w ostatnich latach miewał spore problemy z regularną grą na odpowiednim poziomie.

Błędy dyrektora sportowego dopełnia oddanie bez kwoty odstępnego Patricka Olsena. Duński pomocnik w poprzednim sezonie stanowił o sile i kreatywności środka pola „Wojskowych”. Drużyna Jacka Magiery została zdecydowanie osłabiona, odeszło kilku absolutnie kluczowych piłkarzy. Śląsk Wrocław, który w poprzednim sezonie punktował bardzo często dzięki indywidualnym umiejętnościom zawodników, teraz się tych najlepszych zawodników pozbył. Rezultat mógł być tylko jeden. Śląsk Wrocław nie punktuje i z każdą kolejką sytuacja we Wrocławiu robi się coraz gorsza.

Śląsk Wrocław i pragnienie zwycięstwa

Brak jakości w drużynie Jacka Magiery jest widoczny gołym okiem. Śląsk jest jedyną ekipą z poziomu centralnego w Polsce, która jeszcze nie mogła fetować w tej kampanii zwycięstwa. W żadnym razie nie jest to spowodowane pechem ciążącym nad „Wojskowymi”. Porażki i remisy są wypadkową umiejętności zawodników i nastawienia, z jakim Śląsk Wrocław wychodzi na ligowe stadiony. Wobec tego warto zadać sobie pytanie, czy Śląsk Wrocław chce w ogóle wygrywać mecze. Na wyjazdach w Poznaniu oraz w Lublinie najważniejszym zadaniem wicemistrzów Polski było uniknięcie porażki. Zarówno Lech Poznań, jak i Motor Lublin przejęły niemal całkowitą kontrolę nad spotkaniem. Śląsk Wrocław nie wygrywa meczów, ponieważ nie chce ich wygrywać. A remisując, wrocławianie nie utrzymają się w PKO BP Ekstraklasie. Drużyna Jacka Magiery musi się w końcu przełamać.

Kluczem do tego może być Jakub Świerczok. Oczekiwania wobec byłego snajpera Piasta Gliwice nie były duże. Od kilku lat napastnik mierzył się z problemami związanymi z dopingiem. Na dodatek od dłuższego czasu nie rywalizował na wysokim poziomie. Jego dyspozycja była wobec tego kompletną niewiadomą, ale po bramce z Motorem Lublin nadzieje wobec Świerczoka rosną. W poprzednim wyjazdowym spotkaniu Świerczok wyczarował swoją bramkę, nie mając wielu sytuacji. Patrząc na możliwości kreatywne całej drużyny Jacka Magiery, instynkt snajpera i jego umiejętność mogą dać Śląskowi dużo. Ale nie wiadomo, czy będzie to wystarczać do tego, by utrzymać się w PKO BP Ekstraklasie.

Tonący brzytwy się chwyta

Wydawać się może, że David Balda zrozumiał to, że sprzedaż Nahuela Leivy nie była najlepszym pomysłem. Hiszpan miał być przecież liderem. Na początku sezonu w lidze zawodził, nie przypominał piłkarza, który był jednym z najbardziej spektakularnych piłkarzy ligi. Ale sprzedając Nahuela do Izraela, Śląsk pozbawił się szansy na renesans piłkarza, który możliwości ma naprawdę ogromne. Wobec straty czołowego skrzydłowego wrocławianie musieli ratować się wolnym transferem i w środę kontrakt z „Wojskowymi” podpisał Bułgar Sylvester Jasper. Lewoskrzydłowy grał niegdyś w młodzieżowych reprezentacjach Anglii, ma kontakt chociażby z Jude’em Bellinghamem, ale dla kibiców Śląska najważniejsza będzie postawa boiskowa.

Ta na pewno pozostanie jeszcze przez jakiś czas niewiadomą. Grając w akademii angielskiego Fulham, Jasper był sporym talentem. W futbolu seniorskim jednak już nie błyszczał i w Premier League nigdy się nie przebił. W poprzednim sezonie reprezentował barwy portugalskiego Portimonense, w którym zanotował dwie bramki oraz dwie asysty. Nie wygląda więc na piłkarza, który może diametralnie odmienić grę tak źle funkcjonującej drużyny. Z drugiej jednak strony należy pamiętać, że Joel Pereira, który również przychodził do ekstraklasy z ligi portugalskiej, także nie notował w tamtych rozgrywkach najlepszych liczb. Jasper stoi jednak przed znacznie trudniejszym zadaniem.

Śląsk Wrocław nie ma aktualnie lidera w swoich szeregach. Odeszło z klubu trzech zawodników, którzy mogli stanowić o sile drużyny. Dobrą formę prezentuje Rafał Leszczyński, ale jest tylko bramkarzem. Sylvester Jasper może więc wnieść do szatni świeżość i wiarę w to, że zwycięstwa są w zasięgu podopiecznych Jacka Magiery. Bułgar wcale nie musi stać się następcą Nahuela czy Exposito. Może jednak sprawić, że boiskowym przywódcą z prawdziwego zdarzenia stanie się Jakub Świerczok lub do dyspozycji strzeleckiej z poprzedniego sezonu powróci Piotr Samiec-Talar. Bułgarski skrzydłowy nie jest idealnym wzmocnieniem. Ale dla Śląska z każdym kolejnym meczem sytuacja robi się coraz gorsza, a w październiku wybór nie jest duży.

Ofiara

Najbardziej żal jest w tym wszystkim trenera Jacka Magiery, który potrafi zbudować zespół zdolny do walki o mistrzostwo Polski, umie wprowadzać do zespołu młodych zawodników. Mając taki zespół do dyspozycji, może za jakiś czas mieć w swoim CV spadek z PKO BP Ekstraklasy. Prawdopodobnie w jego głowie pojawił się już scenariusz, w którym rezygnował z pracy w Śląsku dla ratowania reputacji. A David Balda oraz Patryk Załęczny powinni robić wszystko, by odwieść szkoleniowca od takiego pomysłu. Lepszego fachowca na polskim rynku prawdopodobnie nie znajdą, a Jacek Magiera już raz pokazywał, że najlepszym następcą Jacka Magiery jest właśnie Jacek Magiera.

Szkoleniowiec Śląska Wrocław ciągle szuka nowych rozwiązań. Musi eksperymentować przy układaniu podstawowej jedenastki, ale otrzymał od pionu sportowego taki materiał, że eksperymenty są obligatoryjne. Nie otrzymał wystarczająco dobrego materiału ludzkiego. W związku z tym może stać się kolejną ofiarą własnych wyników ponad stan.

Komentarze
Artecki (gość) - 3 miesiące temu

Koleś oderwany od rzeczywistości.
Szkodnik Śląska.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze